PURPLE - pierwsze wydanie
Nie lubię tej płyty - z obecnej perspektywy jest dla mnie nie do zaakceptowania. Słabiutka wykonawczo i koncepcyjnie. Nie znoszę "Purple" z powodu mojego ówczesnego śpiewu. Na dodatek teksty są bardzo kanciaste. Ale są to pierwsze teksty, jakie napisałam. I uważam, że jednak jest na tej płycie zasugerowany został nasz potencjał. Została zarejestrowana jakaś pierwotna energia - co mnie cieszy. I jest parę fajnych utworów. Moje ulubione numery: "Jeszcze raz do końca", "Maska" Teraz Rock, grudzień 2003 Dzisiaj może trudno uwierzyć, ale był to jeszcze ten czas, kiedy sam fakt wydania analogu, stawiał kapelę w pozycji gwiazdy. Tak że nic dziwnego, że kiedy przyszedł do nas na próbę IGOR CZERNIAWSKI i powiedział, że może wyprodukować nam płytę nikt mu nie uwierzył. Pamiętam jak powiedziałam chłopakom, że jakiś CZERNIAWSKI chce nam płytę robić, to oni w śmiech: "Taaaa płytę... Przelecieć cię chce ANKA, a nie płytę wydać". Po paru dniach patrzę na wizytówkę i zbaraniałam. Mówię: "Chłopaki, ale to chyba TEN CZERNIAWSKI z AYA RL!!!". I rzeczywiście udało nam się płytę wydać... Ba, nawet w formie kompaktu! Myślę, że właśnie ten kompakt zaważył na naszym sukcesie. Był to pierwszy polski kompakt. Brum, maj 1997 Bardzo kochaliśmy wtedy Cure, Siouxsie and the Banshees, X-mal Deutschland, dużo też Bauhausu słuchaliśmy. Byliśmy ideologami takiej muzyki! Trochę też punku było, dlatego ta płyta taka jest... Weszliśmy do studia od razu po wygranym Jarocinie. Teraz, gdy słucham tej płyty, to dostrzegam, że nie była ona czymś wstrząsającym. Ale kiedyś wydawała mi się wielkim dziełem... Zresztą wiele osób do dziś mi pisze, że najlepsza jest nasza pierwsza płyta, więc już warto było to nagrać dla tych, do których to dotarło. I nadal uważam, że ta stara zimna fala to bardzo piękna muzyka. Nie miałam wcześniej żadnych doświadczeń tego typu: Closterkeller był pierwszą kapelą, w której śpiewałam. Wszyscy byliśmy debiutantami. I pojawiły się ogromne emocje. W studiu działy się straszne rzeczy. Była pełna ekstaza, że nagrywamy, a co jakiś czas miało to ujście w jakichś potwornych awanturach... Dlatego ja trochę inaczej patrzę na tą płytę. Bo jak pada hasło "PURPLE" to przypomina mi się ten czad... Jest to niewątpliwie słaba płyta. Przede wszystkim była robiona na ośmiośladowym magnetofonie. Razem z Closterkellerem przeszłam przez wszystkie etapy rozwojowe studia Izabelin. Z początku musiał być automat perkusyjny - nie było możliwości ustawienia zwykłej perkusji... Jeśli do tego dodać bardzo kiepskie umiejętności muzyków i to, że bardzo słabo śpiewałam... Ale na "PURPLE" są utwory świetne. Jest numer "I jeszcze raz do końca" - większość ludzi, którzy tego posłuchają, przyznaje, że to było coś wybitnego jak na Closterkeller. Jest piękny tytułowy kawałek... Dużo nam pomógł Igor Czerniawski. Gdyby nie on, to ta płyta byłaby jeszcze gorsza. Ja mam do niej duży sentyment. Mam sporo fajnych wspomnień. Pamiętam taką scenę, jak w studiu Tomek Grochowalski rzucił pożyczonym, drogim basem, rozwalił krzesło ręką, płacząc padł na podłogę płacząc i krzyczał "Nienawidzę jej!" (śmiech). Andrzej Puczyński i Igor byli przerażeni, a ja siedziałam w reżyserce i mówiłam: "Niech ryczy, tylko dobrze mu to zrobi". A poszło o utwór "Różaniec", który ostatecznie nie został nagrany. Tylko Rock, czerwiec 1996 |